Rozdział : 7 " Genjutsu "
Rozdział 7.
" Genjutsu "
( Iluzja)
" Genjutsu "
( Iluzja)
Największym szokiem tego wszystkiego było to, że urwał mi się film gdy czułam w kościach, że zaraz któryś z nich zginie.
Obudziłam się na schodach trzymana przez jakiegoś kolesia, który wyglądał jak pieprzony Justin Bieber. Miał blond włosy z rudym połyskiem, na nosie przeciw słoneczne okulary i ten oślepiająco śnieżnobiały seksowny uśmiech, któremu żadna dziewczyna się nie oprze. Facet był dobrze zbudowany i nie narzekam na to, że to on mnie trzymał.
Po chwili spojrzał gniewnie przed siebie.
- Cholerne bachory, co wy wyprawiacie !?
- Cholera !? Musiałeś się wtrącić, wszystko szło po mojej myśli !
- Kitsune czy ty się słyszysz ?! Ona mogła to zobaczyć ?
Chwila, chwila o co tu kurdełe chodzi, film mi się urwał da się go lekko przewinąć ? Chcę wiedzieć kim jest to ciastko, które mnie trzyma.
- Ej .... Kitsune Densetsu* ma rację.
Że .... Co !? Moje ciastko też ma chore imię ! NIEEE... Już zniosę tego Bogumiła ale toooo ! Jego też nie kochali ? Ja go już kocham jest jednym chyba z normalnych, wyjdę za niego i zmienię mu imię mogę ?
- Zamknij japę Kotrau to twoja wina, że to wszystko się zaczęło !
- Eeee....? Przepraszam, że przeszkadzam w tej namiętnej rozmowie, ale czy ktoś mnie poinformuje co się stało? Ponieważ nie wiem czy państwo zauważyło ale film mi się urwał, a tak w ogóle to miło mi pana poznać.
Mój wybawca spojrzał się na mnie jak i tamci i chyba nie ogarniał o co chodzi, spojrzał pytająco na chłopaków i z powrotem na mnie. Delikatnie się uśmiechnęłam do niego i spróbowałam wstać ale nogi odmówiły mi posłuszeństwa.
- Chyba mamy problem.
- O co chodzi ?
- Nie mogę wstać.
- Nie szkodzi, zaniosę cię.
Moje oczy w tym momencie musiały wyglądać ja pięciozłotówki, a na twarzy musiałam mieć uśmiech od ucha do ucha.
- Jej.. Dzięki.
Już było tak wspaniale, do chwili kiedy pan hrabia nie zaczął znowu krzyczeć o byle gówno.
- Nie czekaj ja ją zaniosę !
- Czemu przecież mogę ją zanieś, chyba że jej to nie odpowiada ?
- Wcale mi to nie nie odpowiada, możesz zanieść mnie gdzie chcesz.
Po chwili spojrzałam się na Kitsune ostrym spojrzeniem ale nie odpuścił.
- No to idziemy.
- NIE !
- Co znowu ?
- Jak powiedziałem, że to ja ją zaniosę to ją zaniosę.
Po chwili hrabia znalazł się obok nas i zabrał mnie od mojego ideału. Kotaru patrzył na nas z dołu i mierzył się ze wzrokiem z Densetsu.
Gdy Kitsune zaniósł mnie do pokoju położył mnie na łóżku.
- Nigdy przenigdy nie odzywaj się do tego typa.
- Niby czemu ?
- Bo albo oberwie on albo ty, a wolałbym tego uniknąć.
- Że co proszę ?! Za kogo ty się masz ? Za moją nianię ? A z resztą będę robić co chcę, i tak w ogóle to on jest z was wszystkich jakiś najbardziej ogarnięty.
Obrażona założyłam ręce i odwróciłam się od niego.
- Powiem tak, nienawidzę go przez niego robię co robię, a normalnie bym tego nie robił.
- Czemu taki jesteś ? Co on ci takiego zrobił ?
- Nazywa się moim starszym bratem.
W tym momencie moja mina przypominała minę " WTF men ? ". Ale odpuściłam mu już to i odwróciłam się na bok i poszłam spać ponieważ nie czułam się za dobrze.
Obudziły mnie krzyki na korytarzu mogła to być godzina siedemnasta lub osiemnasta. Wstałam z łóżka i poszłam zobaczyć co się dzieje, gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam Kotaru i Kitsune szarpiących się na korytarzu.
- Chłopaki o co wam znowu chodzi ?
Zapytałam zaspana i zirytowana, a on ze zdziwieniem spojrzeli się w moją stronę. Po chwili Kotaru ruszył w moją stronę ze swoim chamskim uśmiechem.
- Wiesz Koneko twój wariat zarzuca mi czarną magię, która jest u nas zakazana. Dlatego staram się mu wytłumaczyć, że nie mam nic z tym wspólnego.
- I tak wiem, że masz wali od ciebie zdradą na kilometr.
- Powiem ci tylko tyle, że powinieneś się ogarnąć i pomyśleć o pewnej istotnej rzeczy. Po pierwsze zastanów się od kiedy to czujesz, po drugie zastanów się przy kim rozmawiasz o zabronionych rzeczach, a po trzecie według mnie problem leży bliżej niż może się tobie to może wyobrażać.
- Tss... Shiwo wracaj do środka i nie otwieraj drzwi do puki nie wrócę i ....
- Nie.
Kitsune spojrzał się na mnie zszokowany.
- Co ?
- Nie.
- Ale co ... ?
- Nie wrócę tam sama bo znów wpadniesz w jakieś gówno, a zresztą co mnie to interesuje mam was dość idę poszukać mojego wybawcę, no chyba, że był on tylko wytworem mojej wyobraźni.
- Ależ nie znajdziesz go na parterze powinien być u pana Akai.
Ta odpowiedź ze strony Kotaru była podejrzana, ale olałam ich i zeszłam na dół. Gdy tak szłam zastanawiałam się dlaczego Kitsune nie lubi swojego brata. W końcu oboje byli dobrze zbudowani i przystojni, może dlatego, że charakter Densetsu jest urodziwy, a Kitsune już nie.
Po chwili gdy zbliżałam się do sali wyszedł z niej Densetsu od razu poczułam, że moja twarz się czerwieni na jego widok. Był chyba trochę zmartwiony, ale gdy tylko mnie zauważył uśmiechnął się nonszalancko i podszedł do mnie.
- Witam, i jak lepiej się czujesz ?
- Zdecydowanie.
- Heh... Właśnie widzę, nie złapałaś przypadkiem jakiegoś przeziębienia jesteś cała czerwona.
- Nie, nie na pewno nie przed chwilą wstałam może to dlatego.
- Rozumiem, a do kąt to się wybierałaś ?
- Tak właściwie to nigdzie, poszłam się przejść bo te dwa debile znowu się szarpali o coś i nie dawali mi spokoju.
- Może cię odprowadzę i pomogę im załagodzić tą kłótnię.
- To dobry pomysł.
Bez zawahania ruszyliśmy schodami do góry, gdy już wchodziliśmy na piętro rozległ się okropny trzask. Kitsune stał oparty o ścianę wystraszony jak spłoszone zwierze patrzył na Kotaru, który użył na nim trybu ściany --------------->
Przyznam, że nie wyglądało to za dobrze. Ukradkiem spojrzałam na Densetsu, który zdenerwowanym wzrokiem spojrzał na tych debili i głośno odchrząknął. Oboje odwrócili się przestraszonym wzrokiem na nas, po chwili ich twarze przybrały inne wyrazy, Kitsune poirytowany jakby mówił " sam dam sobie radę ", a Kotaru wystraszonego i zarazem potulnego jakby zobaczył jakiegoś dryblasa z którym nie chce mieć z nim nic wspólnego.
- Gdyby nie było tu tej uroczej damy, spytałbym o co znów wam chodzi. Lecz niestety ... Bez obrazy... Ona ty jest więc mam nadzieję, że sami mi powiecie o co chodzi...
Gdy Densetsu skończył to mówić jego twarz wyglądała przerażająco jakby chciał się pochwalić tym, że przed chwilą kogoś zabił.
- Jeżeli tak bardzo chcesz wiedzieć o co chodzi mój bezwartościowy bracie ,,,
- Uważaj na słowa gówniarzu...
- Przepraszam mój Starszy bezwartościowy bracie.
Gdy Kitsune wypowiadał z łatwością te słowa, Kotaru patrzył na niego jak na wariata, który prowokuje seryjnego morderce do strzelenie mu kulki w łeb.
- Stary przestań ...
- Bo co ? Myślisz, że on może mi coś zrobić ?
- Tsss... Ty naprawdę jesteś tępy ? To ty tu jesteś bezwartościowym bratem i to ty jesteś pieprzonym mieszańcem, który nie umie niczego zrobić jak należy ...
- Że co !?
Niespodziewanie Kitsune i Densetsu ruszyli na siebie, oboje z mordem w oczach i znów zrobiło mi się słabo i ponownie urwał mi się film, Obudziłam się na podłodze trzymana przez Sarabi, w oddali słyszałam jakieś krzyki, gdy odzyskałam świadomość w pełni zauważyłam , że Sarabi płacze i patrzy w przerażeniem przed siebie, dy odwróciłam głowę w kierunku w którym patrzyła zobaczyłam pełno krwi na ścianach i podłodze spojrzałam dalej i zauważyłam Kotaru który z paniką w oczach patrzył na braci którzy mordowali się nawzajem.
- A ! Koneko-san !
Gdy Sarabi spostrzegła, że się ocknęłam i zawołała do mnie, Kitsune spojrzał na mnie z przerażeniem jakby przeraził się tym co zobaczyłam i w tej samej chwili dostał ostatni porządny cios w skroń aż uderzył o ścianę.
- No i się doigrał, debil pieprzony.
- Haa....? A ty co taki kozak może też chcesz spróbować zmierzyć się ze mną ?
Gdy Densetsu skończył to mówić spojrzał się na Kotaru, ocierając krew ze swojej twarzy z uśmiechem psychopaty. W tedy do mnie dotarło dlaczego Kitsune chciał bym nie wiedziała o istnieniu tej bestii i tak oto właśnie ten seksiak przerodził się w bestie.
- Densetsu ... ?
Kiedy chciałam dodać coś jeszcze usłyszałam huk nade mną odwróciłam głowę i zauważyłam, że Sarabi zemdlała. Odwróciłam szybko wzrok z powrotem na Densetsu, gdy usłyszałam kroki. Szedł prosto na mnie ze swoim szaleńczym uśmiechem i wzrokiem, po chwili coś błysło w jego oczach.
- Wybacz księżniczko ale to nie na twoje nerwy . . .
W jednej chwili zemdliło mnie porządnie. Gdy się obudziłam byłam w swoim pokoju i leżałam na łóżku do tego wszystko mnie bolało.
- Te! Princess wstajesz czy umierasz ? Śpisz już tak z 5 godzin dobrze, że Kotaru znalazł cię zaraz po tym jak spadłaś ze schodów bo mogło być z tobą źle ...
- Czekaj, czekaj co ?! Jakich schodów ?
- Nie pamiętasz ? Szłaś na śniadanie przede mną i zwaliłaś się ze schodów.
Po chwili do drzwi zapukał Kotaru.
- I co z nią ? Wszystko w porządku?
- Ta nic jej nie jest.
- Zaraz ! ...
Kotaru i Kitsune spojrzeli się na mnie zdziwieni.
- O co chodzi Kone-chan ?
- Od kiedy wy tak na luzie ze sobą gadacie ? To trochę podejrzane ...
- Ha ... ?! Co ? Kone-chan przecież jesteśmy kuzynami my zawsze tak ze sobą gadamy prawda Kitsune ?
- no raczej tak nie przypominam sobie innej sytuacji.
I w tej chwili załapałam maindfuck'a, ale pomyślałam, że to tylko zły sen lub przemęczenie dlatego położyłam się spać dalej.
Największym szokiem tego wszystkiego było to, że urwał mi się film gdy czułam w kościach, że zaraz któryś z nich zginie.
Obudziłam się na schodach trzymana przez jakiegoś kolesia, który wyglądał jak pieprzony Justin Bieber. Miał blond włosy z rudym połyskiem, na nosie przeciw słoneczne okulary i ten oślepiająco śnieżnobiały seksowny uśmiech, któremu żadna dziewczyna się nie oprze. Facet był dobrze zbudowany i nie narzekam na to, że to on mnie trzymał.
Po chwili spojrzał gniewnie przed siebie.
- Cholerne bachory, co wy wyprawiacie !?
- Cholera !? Musiałeś się wtrącić, wszystko szło po mojej myśli !
- Kitsune czy ty się słyszysz ?! Ona mogła to zobaczyć ?
Chwila, chwila o co tu kurdełe chodzi, film mi się urwał da się go lekko przewinąć ? Chcę wiedzieć kim jest to ciastko, które mnie trzyma.
- Ej .... Kitsune Densetsu* ma rację.
Że .... Co !? Moje ciastko też ma chore imię ! NIEEE... Już zniosę tego Bogumiła ale toooo ! Jego też nie kochali ? Ja go już kocham jest jednym chyba z normalnych, wyjdę za niego i zmienię mu imię mogę ?
- Zamknij japę Kotrau to twoja wina, że to wszystko się zaczęło !
- Eeee....? Przepraszam, że przeszkadzam w tej namiętnej rozmowie, ale czy ktoś mnie poinformuje co się stało? Ponieważ nie wiem czy państwo zauważyło ale film mi się urwał, a tak w ogóle to miło mi pana poznać.
Mój wybawca spojrzał się na mnie jak i tamci i chyba nie ogarniał o co chodzi, spojrzał pytająco na chłopaków i z powrotem na mnie. Delikatnie się uśmiechnęłam do niego i spróbowałam wstać ale nogi odmówiły mi posłuszeństwa.
- Chyba mamy problem.
- O co chodzi ?
- Nie mogę wstać.
- Nie szkodzi, zaniosę cię.
Moje oczy w tym momencie musiały wyglądać ja pięciozłotówki, a na twarzy musiałam mieć uśmiech od ucha do ucha.
- Jej.. Dzięki.
Już było tak wspaniale, do chwili kiedy pan hrabia nie zaczął znowu krzyczeć o byle gówno.
- Nie czekaj ja ją zaniosę !
- Czemu przecież mogę ją zanieś, chyba że jej to nie odpowiada ?
- Wcale mi to nie nie odpowiada, możesz zanieść mnie gdzie chcesz.
Po chwili spojrzałam się na Kitsune ostrym spojrzeniem ale nie odpuścił.
- No to idziemy.
- NIE !
- Co znowu ?
- Jak powiedziałem, że to ja ją zaniosę to ją zaniosę.
Po chwili hrabia znalazł się obok nas i zabrał mnie od mojego ideału. Kotaru patrzył na nas z dołu i mierzył się ze wzrokiem z Densetsu.
Gdy Kitsune zaniósł mnie do pokoju położył mnie na łóżku.
- Nigdy przenigdy nie odzywaj się do tego typa.
- Niby czemu ?
- Bo albo oberwie on albo ty, a wolałbym tego uniknąć.
- Że co proszę ?! Za kogo ty się masz ? Za moją nianię ? A z resztą będę robić co chcę, i tak w ogóle to on jest z was wszystkich jakiś najbardziej ogarnięty.
Obrażona założyłam ręce i odwróciłam się od niego.
- Powiem tak, nienawidzę go przez niego robię co robię, a normalnie bym tego nie robił.
- Czemu taki jesteś ? Co on ci takiego zrobił ?
- Nazywa się moim starszym bratem.
W tym momencie moja mina przypominała minę " WTF men ? ". Ale odpuściłam mu już to i odwróciłam się na bok i poszłam spać ponieważ nie czułam się za dobrze.
Obudziły mnie krzyki na korytarzu mogła to być godzina siedemnasta lub osiemnasta. Wstałam z łóżka i poszłam zobaczyć co się dzieje, gdy otworzyłam drzwi zobaczyłam Kotaru i Kitsune szarpiących się na korytarzu.
- Chłopaki o co wam znowu chodzi ?
Zapytałam zaspana i zirytowana, a on ze zdziwieniem spojrzeli się w moją stronę. Po chwili Kotaru ruszył w moją stronę ze swoim chamskim uśmiechem.
- Wiesz Koneko twój wariat zarzuca mi czarną magię, która jest u nas zakazana. Dlatego staram się mu wytłumaczyć, że nie mam nic z tym wspólnego.
- I tak wiem, że masz wali od ciebie zdradą na kilometr.
- Powiem ci tylko tyle, że powinieneś się ogarnąć i pomyśleć o pewnej istotnej rzeczy. Po pierwsze zastanów się od kiedy to czujesz, po drugie zastanów się przy kim rozmawiasz o zabronionych rzeczach, a po trzecie według mnie problem leży bliżej niż może się tobie to może wyobrażać.
- Tss... Shiwo wracaj do środka i nie otwieraj drzwi do puki nie wrócę i ....
- Nie.
Kitsune spojrzał się na mnie zszokowany.
- Co ?
- Nie.
- Ale co ... ?
- Nie wrócę tam sama bo znów wpadniesz w jakieś gówno, a zresztą co mnie to interesuje mam was dość idę poszukać mojego wybawcę, no chyba, że był on tylko wytworem mojej wyobraźni.
- Ależ nie znajdziesz go na parterze powinien być u pana Akai.
Ta odpowiedź ze strony Kotaru była podejrzana, ale olałam ich i zeszłam na dół. Gdy tak szłam zastanawiałam się dlaczego Kitsune nie lubi swojego brata. W końcu oboje byli dobrze zbudowani i przystojni, może dlatego, że charakter Densetsu jest urodziwy, a Kitsune już nie.
Po chwili gdy zbliżałam się do sali wyszedł z niej Densetsu od razu poczułam, że moja twarz się czerwieni na jego widok. Był chyba trochę zmartwiony, ale gdy tylko mnie zauważył uśmiechnął się nonszalancko i podszedł do mnie.
- Witam, i jak lepiej się czujesz ?
- Zdecydowanie.
- Heh... Właśnie widzę, nie złapałaś przypadkiem jakiegoś przeziębienia jesteś cała czerwona.
- Nie, nie na pewno nie przed chwilą wstałam może to dlatego.
- Rozumiem, a do kąt to się wybierałaś ?
- Tak właściwie to nigdzie, poszłam się przejść bo te dwa debile znowu się szarpali o coś i nie dawali mi spokoju.
- Może cię odprowadzę i pomogę im załagodzić tą kłótnię.
- To dobry pomysł.
Bez zawahania ruszyliśmy schodami do góry, gdy już wchodziliśmy na piętro rozległ się okropny trzask. Kitsune stał oparty o ścianę wystraszony jak spłoszone zwierze patrzył na Kotaru, który użył na nim trybu ściany --------------->
- Gdyby nie było tu tej uroczej damy, spytałbym o co znów wam chodzi. Lecz niestety ... Bez obrazy... Ona ty jest więc mam nadzieję, że sami mi powiecie o co chodzi...
Gdy Densetsu skończył to mówić jego twarz wyglądała przerażająco jakby chciał się pochwalić tym, że przed chwilą kogoś zabił.
- Jeżeli tak bardzo chcesz wiedzieć o co chodzi mój bezwartościowy bracie ,,,
- Uważaj na słowa gówniarzu...
- Przepraszam mój Starszy bezwartościowy bracie.
Gdy Kitsune wypowiadał z łatwością te słowa, Kotaru patrzył na niego jak na wariata, który prowokuje seryjnego morderce do strzelenie mu kulki w łeb.
- Stary przestań ...
- Bo co ? Myślisz, że on może mi coś zrobić ?
- Tsss... Ty naprawdę jesteś tępy ? To ty tu jesteś bezwartościowym bratem i to ty jesteś pieprzonym mieszańcem, który nie umie niczego zrobić jak należy ...
- Że co !?
Niespodziewanie Kitsune i Densetsu ruszyli na siebie, oboje z mordem w oczach i znów zrobiło mi się słabo i ponownie urwał mi się film, Obudziłam się na podłodze trzymana przez Sarabi, w oddali słyszałam jakieś krzyki, gdy odzyskałam świadomość w pełni zauważyłam , że Sarabi płacze i patrzy w przerażeniem przed siebie, dy odwróciłam głowę w kierunku w którym patrzyła zobaczyłam pełno krwi na ścianach i podłodze spojrzałam dalej i zauważyłam Kotaru który z paniką w oczach patrzył na braci którzy mordowali się nawzajem.
- A ! Koneko-san !
Gdy Sarabi spostrzegła, że się ocknęłam i zawołała do mnie, Kitsune spojrzał na mnie z przerażeniem jakby przeraził się tym co zobaczyłam i w tej samej chwili dostał ostatni porządny cios w skroń aż uderzył o ścianę.
- No i się doigrał, debil pieprzony.
- Haa....? A ty co taki kozak może też chcesz spróbować zmierzyć się ze mną ?
Gdy Densetsu skończył to mówić spojrzał się na Kotaru, ocierając krew ze swojej twarzy z uśmiechem psychopaty. W tedy do mnie dotarło dlaczego Kitsune chciał bym nie wiedziała o istnieniu tej bestii i tak oto właśnie ten seksiak przerodził się w bestie.
- Densetsu ... ?
Kiedy chciałam dodać coś jeszcze usłyszałam huk nade mną odwróciłam głowę i zauważyłam, że Sarabi zemdlała. Odwróciłam szybko wzrok z powrotem na Densetsu, gdy usłyszałam kroki. Szedł prosto na mnie ze swoim szaleńczym uśmiechem i wzrokiem, po chwili coś błysło w jego oczach.
- Wybacz księżniczko ale to nie na twoje nerwy . . .
W jednej chwili zemdliło mnie porządnie. Gdy się obudziłam byłam w swoim pokoju i leżałam na łóżku do tego wszystko mnie bolało.
- Te! Princess wstajesz czy umierasz ? Śpisz już tak z 5 godzin dobrze, że Kotaru znalazł cię zaraz po tym jak spadłaś ze schodów bo mogło być z tobą źle ...
- Czekaj, czekaj co ?! Jakich schodów ?
- Nie pamiętasz ? Szłaś na śniadanie przede mną i zwaliłaś się ze schodów.
Po chwili do drzwi zapukał Kotaru.
- I co z nią ? Wszystko w porządku?
- Ta nic jej nie jest.
- Zaraz ! ...
Kotaru i Kitsune spojrzeli się na mnie zdziwieni.
- O co chodzi Kone-chan ?
- Od kiedy wy tak na luzie ze sobą gadacie ? To trochę podejrzane ...
- Ha ... ?! Co ? Kone-chan przecież jesteśmy kuzynami my zawsze tak ze sobą gadamy prawda Kitsune ?
- no raczej tak nie przypominam sobie innej sytuacji.
I w tej chwili załapałam maindfuck'a, ale pomyślałam, że to tylko zły sen lub przemęczenie dlatego położyłam się spać dalej.
Komentarze
Prześlij komentarz