Rozdział : 4 " Nowy Dom "

Rozdział 4.
" Nowy Dom "



Po dojściu do siebie nie wiedziałam co mam odpowiedzieć na tą straszną historię. Więc zebrałam resztki sił i postarałam się jakoś z tego wybrnąć.

- Bardzo panu dziękuję, że opowiedział mi pan o mich rodzicach i o tym jak to się stało, że wtedy przeżyłam.
- Niema sprawy, w końcu jesteśmy teraz rodziną .  . .tak jakby . . .  więc musimy się wspierać.Na koniec tych słów zauważyłam skromny ale ciepły uśmiech od staruszka, aż się ciepło na sercu zrobiło i ostatnia łza spłynęła mi po policzku. Wtem otwarły się wielkie drzwi od sali tronowej i wszedł do niej mężczyzna w wieku pana Akai, który jak wszyscy z stąd był dobrze zbudowany.- Utsuki !Ojciec Kitsune rzucił się na mężczyznę obejmując go łokciem, który nie wyglądał na wesołego.- Ah ! Przepraszam cię kochana to jest pan Utsuki, ojciec Kotaru.- Miło mi pana poznać.- Mi ciebie również.- Co cię tu sprowadza Utsuki ?- Przyszedłem po syna i porozmawiać o tym ....no wiesz.
- Koneko złotko, możesz zostawić nas samych? Jak wyjdziesz ktoś powinien od razu się tobą zająć.
Bez zawahania pokiwałam głową na tak i wyszłam z sali. Gdy zamykałam za sobą drzwi lekko rozglądając za kimś ktoś jakby specjalnie potrącił mnie ramieniem. Odwróciłam się by zobaczyć kto to, w tym samym momencie on odwrócił się by przeprosić.
- Sorrr...... O! Przepraszam.
Zszokowała się chłopaczyna. Patrzył na mnie jak w obrazek, po chwili na jego twarzy namalował się ledwie widoczny chytry uśmieszek, który z jakiejś przyczyny mnie kręcił.
- Nie szkodzi, nawet tego nie poczułam.
Bolało jak cholera.
- Na pewno ? Twoja mina mówi co innego . .  .
- Na pewno i tak zaraz ktoś przyjdzie po mnie i się mną zajmie, więc nie masz się o co martwić.
Mówiąc to miałam nadzieję, że sobie pójdzie lecz on nadal tam stał.
- Ahh... Przepraszam, gdzie moje maniery. Kotaru z rodu Utsuki'ch.
Zgiął się w pół wystawiając mi rękę. Przez chwilę się zawiesiłam i gdy połączyłam wątki zrozumiałam, że stoi przede mną ta sama osoba co nie chciała nas wpuścić. Nie poznałam go bo zdążył się przebrać. Po chwili zerkną w moją stronę gdy stałam jak słup soli, miał się już prostować lecz szybko chwyciłam go za wyciągniętą dłoń.
- Koneko ... Koneko Shiwo.
Uśmiechnął się czarująco.
- Wiem, przyszła królowa.
Gdy to usłyszałam przeszły mnie ciarki i z lekką obrazą spojrzałam na chłopaka. Nadal miał tą samą minę.
- Mówisz, że ktoś po ciebie zaraz przyjdzie. .  .?
Zaczął się rozglądać dokoła.
- Tak.
- Wiesz ... Nie wydaje mi się by ktoś po ciebie przyszedł.
Fakt. Wokół nas była taka cisza i pustaka, że nie zdziwiłabym się jakbym usłyszała świerszcza.
- To może .... Ja cię oprowadzę?
I znów ten uśmiech, przy którym miękną mi nogi , i jak miała się nie zgodzić. Chodziłam z Kotaru chyba z trzy godziny, opowiadał mi wszystko szczegółowo gdzie co jest, aż zaszliśmy do pokoi.
- No dobra ja niestety nie mogę iść dalej z tobą, ale twój pokój jest na samym końcu korytarza na prawo. Powinnaś sobie potem dać radę .... więc do zobaczenia jutro.
Byłam trochę zszokowana wieścią, że niby nie może ze mną iść dalej. No ale cóż, pożegnałam się z nim i poszłam do wyznaczonego miejsca gdzie miał się znaleźć mój pokój.
Otworzyłam go powoli, był ogromny.

Twarz pana Akai przybrała złowrogie spojrzenie posłane ku panu Utsuki'emu. Po chwili odwrócił się do mnie z kompletnie inną miną.



Zaczęłam go obchodzić i wszędzie zaglądać, z okna miałam piękny widok jak z bajki. Byłam tak nim oczarowana, że nic nie zauważyłam. (Na przykład męskich rzeczy rozwalonych  dookoła.)
Położyłam się na ogromnym łóżku i przysnęłam. Obudziło mnie szeleszczenie nade mną i wspaniały zapach pomarańczowego żelu do mycia ciała, gdy otworzyłam oczy zobaczyłam seksownego mężczyznę wiszącego nade mną, Którego srebrno rude włosy gilgotały mnie po odsłoniętym brzuchu.
- No siemanko, śpiąca królewno.
Spojrzał na mnie i się uśmiechnął.

Na początku byłam pewna, że on mi się tylko śni, ale gdy szybko zmienił wyraz twarzy z seksi przystojniaka w gbura było wiadomo, że tak szybko jak się pojawił tak znikł mój piękny sen.
- Wstawaj ! I idź się wykąpać bo śmierdzi od ciebie potem z kilometra.
- A od ciebie niby lepiej ?!
- Raczej tak. Właśnie wyszedłem z pod prysznica.
Przez chwilę zwątpiłam czy się wykąpał bo zaśmierdziało od niego mokrym kotem. Lecz nie kłócąc się z nim dłużej poszłam pod prysznic i z przyjemnością użyłam jego żelu do ciała o zapachu pomarańczy. Gdy się wykąpałam owinęłam się ręcznikiem i zaczęłam się zastanawiać czy warto ubrać ten poszarpany i ubrudzony mundurek, wtem do drzwi zapukał pan " DEMON ".
- Boże ! Ile ty możesz tam siedzieć ? Wyłaź szczać mi się chce.
- Oj mogę, mogę i tak krótko tu siedzę ....
- Haaaa.... ?!
Pomyślałam, że wykorzystam sytuację i zagadam o moje ciuchy. 
- Nie mam w co się ubrać...
- Co?!
- Nie mam co ubrać stoję golusia w ...
Nie zdążyłam się wypowiedzieć bo hrabia wpadł mi z hukiem do łazienki. Zacisnęłam pięść ściskając mocniej ręcznik i z szokiem spojrzałam na niego. Przez to, że nie dał mi dokończyć zdania, gdy otworzył drzwi rzuciłam mu się w oczy... Golusia okryta tylko ręcznikiem i cała czerwona. Po sekundzie jego twarz również się zarumieniła i szybko zatrzasnął za sobą drzwi wychodząc z łazienki. Chwilę później drzwi lekko się uchyliły i do łazienki zostały wrzucone szorty i t-shirt, wszystkie te rzeczy były na mnie o wiele za duże.
- Ubieraj się i wypad z łazienki.
Gdy to usłyszałam zaczęłam z uśmiechem sobie winszować. Wychodzą z łazienki zaciągałam sznurek od szortów podtrzymując brodą koszulkę.
- Zakryj ten brzuch bezwstydnico.
gdy spojrzałam w stronę łóżka, leżał tam hrabia z jakąś książką którą odłożył i poszedł do łazienki. Ja natomiast podeszłam do barku i wyciągnęłam z niego coś na ząb i poszłam usiąść na łóżko. Wzrok mój przykuła książka którą on przed chwilą czytał " Jak zadowolić kobietę" gdy to przeczytałam parsknęłam śmiechem. Nie wtykając nos w nie swoje sprawy odłożyłam książkę i czekałam aż wyjdzie z łazienki. Kiedy z niej wyszedł spojrzał złowrogo na mnie jak piłam sok z barku i na książkę.
- Ruszałaś ją ?
- Nie..
- Ruszałaś.
- Nie tylko przeczytałam tytuł chyba tyle to mi wolno ?
Nie odezwał się. Podszedł do książki i schował ją do szafy obok garderoby.
- Zaraz ktoś powinien przynieść ci jakieś ciuchy . .  . Zbliża się dziewiętnasta i idziemy na rodzinną kolację.
Po chwili zmierzył mnie wzrokiem jak oblizywałam się z soku który spłynął mi po łokciu.
- I weź się zachowuj jak na człowiek przystało . .. W końcu macie tą swoją kulturę osobistą.
Przewrócił oczami i wyszedł z pokoju. Po nie całych piętnastu minutach ktoś zapukał do drzwi pokoju.
- Panienko? Kitsune-san poprosił mnie bym przyniosła tobie ubranie na kolację i pomogła ci się przyszykować.
Czyli jednak ta książka dobrze na niego działa. Otworzyłam jej drzwi i podziękowałam za rzeczy. Gdy zobaczyłam co mi przyniosła byłam zdziwiona ponieważ była to czarna spódnica i biała bluzka z czarnym kołnierzem, bardzo elegancka do tego czarne balerinki. Poczułam się jakbym miała zejść na wigilię a nie na zwykłą kolację. Po pół godzinie byłam gotowa, moja "służąca" zaprowadziła mnie przed jadalnie gdzie czekał na mnie znany mi już gburowaty człowiek.
- Co tak długo ?
O dziwo spytała się normalnym tonem głosu.
- Oj , przepraszam jakbyś zaczekał w pokoju byś wiedział dlaczego tak długo.
Było widać, że zaczął mi się przyglądać i się szyderczo uśmiechnął.
- Jak tam rzeczy w porządku ?
Jego reakcja była podejrzana.
- Tak i nawet są wygodne i ładne . . .
- A Sarabi* mówiła, że mam zły gust.
Zamruczał pod nosem i z zadowoleniem otworzył drzwi od jadalni gdzie większość już na nas czekała.        

         
 
*Sarabi - Pokojówka / Służąca.        

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział : 3 " Mroczna Historia "

Rozdział : 1. "Demon"

Rozdział : 15 " Powrót "