Następnego ranka
obudziłam się na podłodze przez tego przebiegłego skurczybyka, który leżał
rozłożony na całym łóżku i ani drgnął, gdy stałam nad nim zamachując dłoń która uderzyła go w twarz z
porządnego liścia. Tylko sama ucierpiałam przez to, czułam jakbym uderzyła w
kamień. Z poirytowaniem odeszłam od łóżka i poszłam do łazienki. Wychodząc z
niej usłyszałam głośne ziewnięcie i pukanie do drzwi. Olewając tego
niedorozwiniętego egoistę poszłam otworzyć drzwi w drzwiach ukazała się wysoka
smukła kobieta miała krótko obcięte włosy koloru srebrnego z czarnym paskiem, a
jej czarne oczy przyprawiały mnie o dreszcze wraz z tym delikatnym uśmiechem.
- Dzień dobry. Czy Kitsune-san jest jeszcze w pokoju ?
Gdy już chciałam go wołać odwróciłam głowę do tyłu i zlękłam
się stał tuż za mną oparty o ścianę w bokserkach i czarnym bezrękawniku.
- Yo ! Sarabi o co chodzi ?
Z bezsilności spuściłam z siebie powierzę i zaczęłam
przyglądać się ich rozmowie.
- Powiedziałeś, że jeżeli się czegoś dowiem mam od razu nie
bacząc na porę przyjść i cię o tym poinformować więc jestem.
- Co dokładnie się dowiedziałaś ?- Dowiedziałam się, że ma
dziś wrócić.
- Dziś !? Jak to dziś !?
Kitsune oderwał się od ściany i naskoczył na
srebrzysto-włosom. Wyglądał na wystraszonego z zarazem zdenerwowanego. W tej
samej chwili usłyszałam niesamowicie głośny plask, uderzyła go. Nie
dowierzałam, po prostu nie dowierzałam.
- Ogarnij dupsko głupi lisie !
Wypowiedziała to tak spokojnie, a Kitsune osunął się od
niej. Byłam wystraszona ponieważ gdy rano go "uderzyłam" nie miał
nawet śladu, lecz po jej uderzeniu został ogromny mocno czerwony ślad.
Po chwili gdy ogarnął, że go uderzyła liczyłam na kłótnie, a
on na to zareagował bardzo spokojnie.
- Masz rację.
- No raczej, jestem w końcu starsza.
- Sarabi muszę coś
ogarnąć, bardzo ci dziękuje za informację do zobaczenia.
- Spoko tylko nie daj dupy jak ostatnio.
- Nie dam.
Przyglądając się tej
chorej rozmowie nie miałam zielonego pojęcia o czym oni rozmawiają, ale
stwierdziłam, że nie powinno mnie to interesować bo muszę zacząć obmyślać plan
jak się wydostać z tego chorego miejsca i poszłam zrobić sobie herbatę.Gdy
zalewałam sobie herbatę do barku dosiadł się Kitsune-san.
- Czego się gapisz ?
- Może tak milej co ?
- Nie mam powodu by być dla ciebie miła.
- Haaa... ?
- Wykopałeś mnie z łóżka, pewnie całą noc spałam na podłodze
będą przez to boleć nie plecy. Po czym przywaliłam ci z liścia i boli mnie
cholernie ręka i chyba mi spuchła.
- To nie moja wina, że spałaś na podłodze . . . Czekaj ! Co
!? Przywaliłaś mi z liścia ?
- No.
Patrząc mu z zażenowaniem w oczy zobaczyłam jak jednym
ruchem uderza głową o blat.
- O co chodziło z tą laską co przyszła ?Starałam się zmienić
temat, a on podniósł głowę i złowrogo się spojrzał.
- Nie twój interes. Z resztą musimy zejść na śniadanie.
Bez zainteresowania wypiłam herbatę i zeszłam na dół. Dziś
panowała tam napięta atmosfera.
Usiadłam na swoim
miejscu i czekałam aż podadzą jedzenie. Niespodziewanie po śniadaniu
podszedł do mnie Kotaru.
- Coś nie za dobrze wyglądasz.
- Co ty nie powiesz, spałam dziś na podłodze bo ten debil
mnie zrzucił z łóżka.
- Pff... że co ?
- I co rżysz, nie mam dziś na stroju na takie rzeczy. Nawet
mu przywaliłam, ale nic to nie dało nawet go to nie ruszyło.
- Dziwisz się ?
- Hę ?
- Na nas wasz dotyk nie działa jest dla nas nie wyczuwalny.
- Że co niby ?
- Ehh... Jak mam ci to inaczej wytłumaczyć, przypuśćmy, że
chciałabyś nas zadrapać na śmierć nie udało by ci się to, bo nawet by nas to
nie ruszyło chyba, że byś zaczęła jechać po nas nożem to by mnie przynajmniej
coś zaswędziało kminisz ?
- Jezu . . . Wy na
prawdę jesteście jacyś dziwni. Jeszcze na dodatek ta dziwna kobieta na rano.
- Jaka dziewczyna ?
- Nie mam pojęcia nazwał ją jakoś dziwnie Subari, Sanabi
jakoś tak?
- Sarabi.
-Dokładnie
I właśnie w tej chwili ujrzałam jego szyderczy uśmiech.
-Tss.. Pewnie ci nic nie powiedział o co chodzi co ?
Słyszałaś o tym, że jego braciszek wraca dziś ?
- Braciszek ?
- Starszy brak Kitsune.
- Kitsune ma brata ?
- Nie wiedziałaś o tym ? Ups.. Chyba się wygadałem.
Po chwili Kitsune objął mnie ramieniem i jego twarz znalazła
się na moim ranieniu.
- O czym rozmawiacie ?
- O niczym ważnym idę do ojca, na razie Kone-chan. Tak w
ogóle to ona jest jego byłą.
I z obleśnym uśmiechem na ryju odszedł.
- O co mu chodziło ?
- Nie twój interes.
- Że co proszę ?
- Jajco idę do pokoju.
- Haa ...?
Gdy wróciłam do pokoju zastanawiałam się nad tym jak może
wyglądać jego brat, brat tego dupkaczy też jest taki jak on czy może jest
totalnym przeciwieństwem jego. I dlaczego Kotaru powiedział, że to była
Kitsune. Skoro byli razem dlaczego zerwali ? Gdy tak to rozkminiałam do pokoju wszedł sam hrabia.
- Powiesz mi o czym rozmawiałaś z tym dupkiem ?
- Czemu miałabym mówić ci o tym o czym rozmawialiśmy ?
- Ponieważ jest on moim przeciwnikiem i za wszelką cenę nie
chciał bym przegrać.
- Uuuu... Czyli jednak ci na mnie zależy.
- Że co ? Pogibało cię do reszty ? Powiesz mi czy nie ?
- A co ja niby będę z tego miała ?
- Będziesz spała na łóżku.
- Przez całą noc ?
- No raczej.
- Ehhh.... Powiedział mi, że masz brata który dziś wraca i
że Sarabi to twoja była.
- Że co !? Niech ja go tylko dorwę !
I tak w mgnieniu oka z spokojnego lisa przerodził się w
zwierze ze wścieklizną. Po czym wybiegł z pokoju, a ja za nim.
- KOTARU GNOJU GDZIE JESTEŚ !?
- Uspokój się ludzie się na ciebie patrzą !
- NIE OBCHODZI MNIE TO GDZIE ON JEST ! WYŁAŹ DO CHOLERY !
- Co to za hałasy do jasnej ciasnej.
Z pokoju zebrań wyszedł Kotaru, którego zoczył Kitsune i się
zaczęło.
- Ty śmieciu jak mogłeś jej to powiedzieć !
- Nie mam zielonego pojęcia o czym ty do mnie mówisz uspokój
się robisz nie potrzebne zamieszanie.
- Ja robię nie potrzebne zamieszanie ja ci dam gnoju.
Po chwili Kitsune i Kotaru zaczęli się szarpać, po czym
zlecieli ze schodów świątyni stada lisów i wilków otoczyły ich. Stałam na
szczycie schodów i z przerażeniem na to patrzyłam, słyszałam okropne dźwięki
jakby łamali sobie na wzajem kości. Gdy nagle wszystko zamilkło wilki i lisy
stanęły na przeciw siebie lisy za Kitsune, a wilki za Kotaru, wszystkie po
chwili zaczęły szczekać i wyć gdy kłęby kurzu po woli opadały zobaczyłam ich
jak z nienawiścią i mordem patrzyli na siebie i znów dostrzegłam uśmiech Kotaru
.
- Trzy... Dwa... Jeden ...
Kitsune i Kotaru znów na siebie ruszyli tym razem oboje
wyskoczyli w tym samym momencie wyglądało to przerażająco jakby ten cios miał
decydować o tym, kto zwycięży. Wtem ujrzałam coś co powaliło mnie na kolana,
uświadomiłam sobie, że to nie ludzi tylko bestie. Brutalne zwierzęta bez rozumu
bijące się o kawałek mięsa dla watahy, ale to nie było tym największym szokiem, szokiem było
to co się z nimi stało gdy podskoczyli.
Moniaaaaa co to ma być za zakończenie ?? 😲😭Nie trzymaj tak w napięciu😆
OdpowiedzUsuń