Rozdział : 8 " Czy aby na pewno ? "

Rozdział 8.
" Czy aby na pewno? "




Gdy się obudziłam usiadłam na łóżku i starałam się zrozumieć co się stało. W końcu po pierwszym przebudzeniu Kotaru i Kitsune zachowywali się jak nigdy dotąd, to było zbyt podejrzane. Ehhh ... musiałam połączyć wątki dlatego powędrowałam myślami do tego co się zdarzyło zanim obudziłam się w pokoju. Pamiętałam tylko jak wyszłam z pokoju po tym jak Kitsune i Kotaru szarpali się na korytarzu potem zeszłam na dół i wpadłam na Densetsu, który przyszedł ze mną do góry, a potem ...  Khhhhssss ....... To na nic, nic się nie klei, co z tego że, oni wszyscy tam byli skoro i tak zemdlałem i to zawsze w momencie czegoś co dotyczy .... ( W tedy mnie olśniło ! ) No tak ! Kotaru mówił coś o tym że, Kitsune zarzuca mu czarną magię czy coś podobnego ... Nie to jednak nie możliwe ale, zawsze można się rozejrzeć. Zaczynając od tego pajaca ...
Po moich męczących przemyśleniach poszłam do łazienki wziąć gorącą kąpiel. Gdy wyszłam z łazienki przywitał mnie w drzwiach pan hrabia, który podejrzanie na mnie spojrzał i natychmiastowo obrócił wzrok.
- Nie powinnaś tak paradować tak ubrana !
- Hee....?
- Mowie, że powinnaś się ubrać, a nie łazić w mojej bluzce i w moich za dużych  na ciebie spodenkach... to .. to ..to przytłaczające ..
- Że co proszę ? Sam kazałeś mi to nosić bo nie mam nic innego...
- Jak chcesz jutro wyślę Sarabi by kupiła cię trochę ciuchów.
- Czy to oznacza, że będę mogła wrócić do mojego świata !
- Na pewno nie, nie słyszałaś Sarabi pójdzie kupić tobie ubrania.
- Tssss.....
Obrażona podeszłam do łóżka i położyłam się leżałam i rozmyślałam nad tym co się właściwie dzieje. Po chwili zaczęłam wodzić wzrokiem za moim lokatorem, który szwendał się po pokoju jakby nic, po czym poszedł do łazienki i siedział tam chyba z pół godziny. Gdy wyszedł bez słowa położył się obok mnie odwracając się plecami do mnie. Pomyślałam, że to idealna chwila na moje śledztwo.
- Kitsune ...?
- Hmm... ?
- Skoro Kotaru zgłosił się by mnie odebrać tobie to w jaki sposób będzie to wyglądać ?
- Heee... ? Koneko o czym ty teraz mówisz ? Kataru by nigdy czegoś takiego nie zrobił..
Po chwili Kitsune odwrócił się w moją stronę.
- Że co ?
- Przecież  jak spadłaś ze schodów sam zszedłem na śniadanie i gdy mój ojciec zapytał czy ktoś chce się ze mną zmierzyć nikt się się nie zgłosił więc muszę tylko pokonać brata...
- Czekaj, czekaj jak to brata ?!
- No brata. Okazało się, że jego wybranka zginęła więc ma prawo ubiegać się do tronu, a za razem o twoją rękę tak jak ja.
No i w tym momencie mnie zatkało. Moje ciacho będzie o mnie walczyło, ale chwila  moment skoro nie byłam na śniadaniu oznacza, że nie poznałam jego brata może on też się zmienił ... Najwyższy czas by zacząć być wścibską.
- Jaki jest twój brat ?
- Ee...? Mój brat ? Szczerze nie zbyt go lubię.
- Dlaczego ?
- Czasami zachowuje się jak wariat wypuszczony z psychiatryka ale ojciec zawsze mi powtarzał, że to dlatego że jest pełnej krwi co w naszym przypadku zdarza się raz na tysiąc lat i zawsze to powoduje pewien uszczerbek psychiczny lub zdrowotny, dlatego mieszane związki są zakazane ale nikt na to tak nie patrzy tylko sam się obawia konsekwencji dlatego dobieramy się rasowo w pary ...
- Nie zbyt zrozumiałam o co chodzi z mieszaniem się, ale myślę, że tu chodzi o coś typu kolor skóry ? W końcu Kotaru ma bardziej oliwkową skórę niż ty.
- Heh... Nie o to chodzi ... Ale nie długo się dowiesz, a teraz pozwól, że się prześpię bo padam z nóg.
- Taa .. Spoko.
Jakieś 20 minut po uśnięciu tego bydlaka nie wiedziałam co z sobą zrobić więc pomyślałam, że się rozejrzę więc ubrałam się i wyszłam z pokoju. Wszystko wydawało się normalne do chwili gdy schodziłam po schodach na dół i ujrzałam Kotaru.
- Coś się stało Kone- chan  ?
-Nie , nic po prostu za długo dziś spałam i nie mogę teraz zasnąć więc pomyślałam, że zaczerpnę świeżego powietrza.
- Pozwól, że tobie potowarzyszę.
I wtedy widziałam po raz pierwszy i prawdopodobnie ostatni raz seksowny nonszalancki uśmiech Kotaru, który nie równał się z tamtym jego chamskim uśmieszkiem.
- Oczywiście nie mam nic przeciwko.
Ruszyliśmy w stronę wyjścia. Na zewnątrz leżało stado wilków, gdy zeszliśmy po wysokich schodach świątyni udaliśmy się w kierunku lasu.
- Gdzie idziemy ?
- Zobaczysz w bardzo fajne miejsce.
Po chwili w głąb lasu ukazała się ścieszka na której końcu mieściła się kolejna świątynia.
- Co to za świątynia ?
- Heh... Świątynia rodu Utsukich witam w moich szanownych progach.
Kotaru obrócił się w moją stronę i  machnął zapraszająco ręką w kierunku świątyni z której wyszedł wilk z ogromną szramom na pysku zdziwił mnie fakt, że był on sam na schodach świątyni. Więc z lekką nie pewnością wskazałam na niego palcem.
- Kotaru czemu jest tu tylko jeden wilk ?
- He.. ? Jaki wilk ?
Gdy Kotaru się obrócił w kierunku świątyni spostrzegł wilka, uśmiechnął się szeroko i pobiegł do niego.
- Pixies! Stary ty żyjesz !
Patrzyłam na Kotaru jak na dziecko które zobaczyło swojego zwierzaka które wróciło po ucieczce. Gdy Kotaru dobiegł do wilka ten zamienił się w człowieka i się uściskali.
- Czekaj , czekaj ... Co !? Jak on tak, tak, tak... no puf ?!
Kotaru spojrzał się na mnie i się zorientował, że właśnie widziałam przemianę.
- Fuck.
Z niedowierzaniem gapiłam się na tego wilka raczej człowieka, który wyglądał jakby nie spał całe życie, miał ogromne wory pod oczami lekki zarost, krótko obcięte włosy i szramę na lewym poliku ciągnącą się aż do oka. Kotaru patrzył na mnie z żalem, a mój nowy znajomy ze zdziwieniem spoglądał raz na mnie, a raz na Kotaru.  


   
      

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Rozdział : 3 " Mroczna Historia "

Rozdział : 1. "Demon"

Rozdział : 15 " Powrót "