Rozdział : 10 " Plan " cz.I


Rozdział 10.
" Plan " cz.I



Minęły dwa miesiące od wcielenia planu Pixies'a w moje życie.Od tamtej pory Kitsune i Kotaru zachowują się jak najlepsi przyjaciele, a Denzetsu wyjechał nie wiadomo gdzie. Więc na mojej głowie zostali tylko oni, oprócz tego zauważyłam, że Sarabi zachowuje się trochę dziwnie,ostatnio wygląda na poddenerwowaną i od mojego przyjścia nie wydusiła z siebie ani jednego słowa, a gdy mnie widziała wodziła za mną wzrokiem. Szczerze mówiąc ten świat mógłby wydawać się lepszym lecz jak dla mnie był on zbyt sztuczny,wszystko było zbyt idealne.
Dwa dni przed powrotem Pixies'a wrócił Denzetsu, który był poddenerwowany. Chodziła jak najęty i miał do wszystkich pretensje nawet do mnie.

- Koneko !
- Coś się stało ?
- Na razie nic, ale chciałem cię poinformować, że od dziś twoją służbą zostanie Tex.
- Tex ? Nie zna...
- To moja dobra znajoma, Kitsune już się na to zgodził. Będziesz z nią bardziej bezpieczna.
- Okej, ale czy to konieczne ? Przecież Sarabi jest w porządku ...
-NIE !
No i wywołałam wilka z lasu. Wkurzył się na mnie.
- Okej . . . Sorki nie chciałam cię zdenerwować.
- To ja przepraszam ostatnio źle się czuje.
Denzetsu wypuścił z siebie powietrze przeczesując ręką włosy i odchylając głowę do tyłu zerknął na mnie, a jego oczy błysły podejrzanie. Odkąd wrócił zachowuje się dziwnie jak wszyscy ze świątyni w ostatnim tygodniu na moich oczach każdemu błysnęły oczy dlatego chciałam skontaktować się z Pixiesem, lecz to nie możliwe bo jest w innym świecie. Martwiłam się też o pana Akai i Utsuki ponieważ wyjechali niby na jakąś konferencje.
Kolejnego dnia wyczekiwałam Pixies'a jak listonosza z paczką. Przez cały dzień coś mi nie grało wszędzie pojawiała się Tex. Czarnula z lekko falowanymi włosami do tego z nadonsanym wyrazem twarzy małymi wydajnymi ustami i tymi podejrzanymi ślepiami z czego na jednym (prawym) widniała szrama. Czułam, że mnie śledzi i za nią stoi Denzetsu, ale nie mogłam się ujawnić. Gdy przyszła pora obiadowa Tex przyniosła mi ubrania, potem zeszłam jak zawsze do jadalni i usiadłam przy stole Kitsune już na mnie czekał miejsca pan Akai i Utsuki były wolne, zauważyłam również brak Kotaru. Wiedziałam, tylko tyle ile mówili "ludzie", czyli że pan Akai i Utsuki wyjechali gdzieś na jakąś konferencje lecz nie wiedziałam co się stało z Kotaru. Przez chwilę pomyślałam, że Pixies mnie zbije jeżeli coś mu się stało, ale i tak nie lubię drania w prawdziwym świecie więc gila mnie to. Chyba, że Pixies naprawdę mnie zabije ... Fuck. No ale dobra raz się żyje. Gdy już wszyscy zasiedli zauważyłam, że Denzetsu usiadł na innym miejscu, na przeciwko mnie, nie ukrywam lekko mnie to zaskoczyło. Zauważyłam, że się mi przygląda z podejrzanym wyrazem twarzy jakby flirtował ze mną co było dziwne bo on tak nigdy nie robił. Za pytająco spojrzałam w kierunku Kitsune, który jakby nic nie zauważył  co się właśnie dzieje  i olewając sprawę gapił się w przeciwnym kierunku. Gdy wszyscy skończyli jeść, równo wstali od stołu i wyszli, ja postanowiłam zostać by przemyśleć kilka rzeczy.
- AAAAAAAAAAAAAaaaaaaa ! Co ja w ogóle tu robię !
- Mieszkasz z tego co kojarzę ...
- Eh!?
Zerwałam się na nogi okazało się że Denzetsu nie wyszedł z jadalni, czaił się za drzwiami, to było trochę straszne bo wydawało się jakby był stalkerem.
- Wybacz, chyba cię wystraszyłem.
Powoli podszedł do miejsca przy stole na przeciwko mnie.
- Troszkę.
- Zastanawiałem się dlaczego nie wyszłaś. Kitsune coś ci zrobił i nie chcesz wracać do pokoju ?
- Nie, nie nic z tych rzeczy. Po, po prostu  . .  . Yyymmm ...
Wymyśl coś kretynko !
- Strasznie się najadłam, a przy okazji zastanawiałam się, że nie było Kotaru dziś na obiedzie i . . .
- Kotau ?
- Tak, ostatnio chodziła jakiś zestresowany . .  .
- Nie za uwarzyłem.
Denzetsu niechlujnie rozłożył się na krześle które stało naprzeciw mnie i odchylił głowę do tyłu.
-Eeehhh... Wiesz Koneko już minęło sporo czasu odkąd Kitsune zabrał cię z twojego świata z jakieś trzy miesiące... Hymm z tego co mi wiadomo pojawiłaś się tu jakoś we wrześniu a mamy już prawie koniec sierpnia. Heh jak ten czas szybko leci . . .
Nie kminiłam o co chodzi Denzetsu, ale gdy tak gawędził zwróciłam uwagę na jego ręce które miał założone za głowę, na wewnętrznej stronie ramienia miał okropną bliznę gdy za uwarzył, że na niego patrzę oparł ręce na stole.
- Ciekawa z kąt mam tak okropną bliznę ?
- Eemm... Niezbyt.
- I tak bym ci nie powiedział, jesteś za młoda jeszcze dziecino.
Po chwili do sali weszły służby wypraszając nas grzecznie, Denzetsu odprowadził mnie do pokoju. Gdy weszłam do niego nikogo tam nie zastając położyłam się na łóżku.
- Eeeehhh...... Mam już dość ! Niech ten drań w końcu się zjawi z tym swoim wilczym zadkiem, chociaż może nie najpierw sie dowiem gdzie jest Kotaru bym przeżyła spotkanie z nim.
Zeszłam więc na dół pierwszą osobą jaką spotkałam była Sarabi.
 - Przepraszam ?
- Słucham panią ?
- Widziałaś może Kotaru muszą z nim pomówić.
- Nie niestety nie widziałam panicza dziś od rana.
- Hmm w takim razie dziękuje.
To było dziwne, że Sarabi nie widziała Kotaru, no ale cóż szukałam dalej i znalazłam jakiegoś dziwnego typa, który powiedział, że Kotaru jest u siebie w świątyni więc wyszukując wymówki wyszłam ze świątyni w kierunku świątyni Utsuki. Gdy doszłam do świątyni wyglądała jak opustoszała. Gdy otworzyłam drzwi do środka i weszłam w świątyni było ciemno, drzwi się zatrzasnęły zrobiło się strasznie.
- Kkkotaruuu ?!
Zawołałam ale guzik to dało, na dodatek nic nie widziałam po chili para oczu błysnęła w mroku i ogromna bestia rzuciła się na mnie. Upadłam na plecy przy czym przeraźliwie krzycząc, po chwili z okna naskoczył na bestie wilk odpychając ją ode mnie dzięki dziuże w oknie słońce wpadło do pomieszczenia oświetlając pysk wilka, tą szramę poznałabym wszędzie.
- Pixies !    
Ucieszyłam się jak głupi z bateryjki. Po czym dotarło do mnie, że to coś wraca. okazało się, że to również wilk tylko że cały we krwi, a na dodatek większy od Pixies'a miał przekrwione gałki oczne. Widok był okropny wilk krwawił z uszu, oczu, nosa i pyska, po chili upadł ciężko oddychając. Pixies podszedł do niego i przemienił się w człowieka, bestia zrobiła to samo w tym samym momencie, to był Kotaru.
- Kotru !?
- Miałaś Go PILNOWAĆ !!
Zrobiłam krok do tyłu Pixies wkurzył się na maksa . . .
- To nie moje wina nie było go niby od rana i . .
- To powiedz mi tylko jedno co ty przez ten czas robiłaś hmm ? Może nic ?
Pixies był naprawdę wkurzony, po woli podszedł do leżącego Koatru i odwrócił mu twarz w do siebie, był blady jak trup, zakrwawiony.
- Ksss... Został zakażony. Lepiej stąd chodźmy.
- A co z nim, trzeba go opatrzyć !
- Zostaw go !!
- Ale ..
- Jedynym ratunkiem jest uwolnienie z tej fikcyjnej rzeczywistości.
Spuściłam wzrok i poszłam za Pixies'em. Gdy wyszliśmy za zewnątrz stały tam dwa wilki, jeden z nich podszedł do mnie i obwąchał drugi zaś jakby miał mnie gdzieś.
- Banshi ! Othis ! To jest nasz klucz, musimy działać szybko bo Kotaru już jest zakażony.
Po chwili oby dwa wilki zmieniły się w ludzi. Przede mną ukazała się kobieta około trzydziestki z bujnymi gęstymi jasnymi włosami, z bandaną przewiązaną przez głowę zasłaniającą prawe oko z pod której wychodziła szrama na prawy polik na lewym poliku od dołu również miała bliznę.
- Yo ! Jestem Banshi, matka Pixies'a.
- Coooo !?
Say Whhaaaaatt . ..?! Jaja se robi ze mnie chyba.
- No dzięki.
- Nie przepraszam, ale nie wyglądasz na taką starą za przeproszeniem.
- Co ty drogie dziecko mówisz Piexes ma dopiero sto trzydzieści pięć lat.
- Co ?!
- Koneko na wasze to osiemnaście jakoś około.
- Taaa no więc.
- A mnie to ktoś przedstawi ?
Gdy się odwróciłam zobaczyłam młodego mężczyzną około dwudziestki, krótko ścięte włosy, dwukolorowe oczy zielone i brązowe na lewej stronie, miał bródkę jak Piotr Kupicha miał jeszcze kilka blizn po prawej stronie na szyi. Mężczyzna podszedł do mnie i się przywitał.
- Witam nazywam się Othis dalsze kuzynostwo Pixeis'a.    


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Rozdział : 3 " Mroczna Historia "

Rozdział : 1. "Demon"

Rozdział : 15 " Powrót "